W sobotę oswajałem swojego wilka, aby w niedzielę zdobyć Mój Bieg'un. Pierwsze chwile po przekroczeniu mety, pierwszy łyk izotoniku, pierwszy uśmiech i radość, że jestem na mecie. Tym razem spokojnie mogę powiedzieć, że wyrwałem ten bieg z odchłani, chociaż jeszcze na 32 km miałem dobry czas 3:49:38. Wyrwałem ten maraton i medal, chociaż końcówka to było najdłuższe 10 km w moim życiu biegowym - 1:34 h.

Komentarze

Popularne posty