Po tygodniu od przebiegnięcia maratonu śmiało mogę powiedzieć, że był to mój najlepszy występ na królewskim dystansie. I nie tylko chodzi tutaj o wynik, gdzie wreszcie zszedłem poniżej 5h. Po pierwsze, nie zaliczyłem po drodze ściany. Po drugie, każdy kolejny dzień po biegu zaskakiwał pozytywnie, gdyż nie odczuwałem żadnych większych problemów z bólem wyczerpanych mięśni, stawy nie bolały mnie wcale, a psychika nie zaliczyła często spotykanego zjazdu związanego z wcześniejszym wysiłkiem i euforią endorfin. Na pewno związane to było z dobrze przepracowanym okresem przygotowawczym, gdzie pomimo infekcji i straty kilku treningów udało się zwiększyć objętość przebiegniętego dystansu. Ważny był wypoczynek przed biegiem, dobre odżywianie podczas biegu i większa dawka suplementów, równy bieg bez szarpania tempa, masaż bezpośrednio po biegu czy basen, solanka i jaccuzzi dzień po. Swoje też zrobiła maść niedźwiedzia na stawy i pozytywne nastawienie na każdym etapie. I love this game☺

Komentarze

Popularne posty