W oczekiwaniu na oficjalne wyniki kilka refleksji nt. 1/2 Ultramaraton Babia Góra. Poniżej trasa:
Start w okolicy wyciągu Mosorny Groń, przez Perć Przyrodników i na szczyt Babiej Góry. Następnie dalej w kierunku przełęczy Brona i Małej Babiej. Szybki zbieg w dół w kierunku Markowych Szczawin, skąd dalej w kierunku wyciągu na Mosorny Groń.
Start odbył się w pełnym słońcu, wprost z podmokłej łąki, a na pierwszym podbiegu zmierzylismy się z błotem i wodą testując hart ducha. Dalej było mozolnie i duszno, aż do grani, czyli pierwsze 750 metrów w pionie. Na górze pojawił się tlen w większych ilościach, a na Diablaku dobrze już wiało. Ten punkt kontrolny zaliczyłem w 2:15, czyli ponad godzinę szybciej niż na treningu. Przy zbiegu na przełęcz zaczęło kropić, a podczas podejścia pod Małą Babią Górę zablokowało mi udo. Po prostu mocny postrzał w lewą wewnętrzną głowę i koniec marzeń o dobrym czasie. Od tego momentu liczył się każdy krok, bo o biegu należało zapomnieć. Czas 2:55, ponad godzinę poniżej limitu. Biorąc pod uwagę, że na mecie byłem 5:07, to realnym do wzięcia było 4:30. A tak szybkim tempem nordic walking 4:05 bylem na Markowych Szczawinach z nadzieją na 4:59. Niestety urwanie chmury i kolejny mocny postrzał w lewe udo zniweczyły te plany. Niemniej na mecie byłem PRZESZCZĘŚLIWY i pewny, że to jeszcze nie koniec i za rok będę brał się za 1xBabia!!!

Komentarze

Popularne posty