Odwykłem już od biegania po zmroku. Z tego też powodu dzisiejszy bieg był zdecydowanie trudniejszy niż ostatnie. W zasadzie zaledwie 5 km na ogranej trasie, znajome podbiegi i zbiegi, świecące latarnie, umiarkowane tempo a tu taki dyskomfort. Prawie od połowy tupałem jak koń, nie mogąc znaleźć pewnego podłoża do lądowania. Od początku miałem wrażenie, że ktoś powykrzywiał znajome chodniki i zaorał asfalt.

Komentarze

Popularne posty