To już 17 godzin i 53 minuty, jak Michał na niebiańskich pastwiskach pasie swoje konie. To był obraz nieustannie powracający w ostatnim okresie, gdy jawa przeplatała się ze snem. Niejednokrotnie prosił mnie o pomoc i wsparcie w ogarnięciu pędzącego tabunu: Ty zaganiaj z prawej, a ja będę pędził do przodu - mawiał
Od dzisiaj musisz już sobie radzić sam, Tato...
Komentarze
Prześlij komentarz