Nie było dzisiaj lipy,tylko prawdziwe bieganie na mojej ulubionej wymagającej trasie. Pomimo zachłyśnięcia się na 10km uzyskałem drugi czas na tej trasie, gdzie suma zbiegów i podbiegów to blisko 700 metrów. Do rekordu z października, gdy łamałem 2h w półmaratonie zabrakło mi 4 minuty. Jednak ostatnie 4km, gdy oddech wciąż był podrażniony wodą były trudne. Sukcesem jest utrzymanie 2 minut przewagi nad ostatnią próbą sprzed wyjazdu do słonecznej Italii, bo to była prowizorka i łatanie ambicją dziur tlenowych☺

Komentarze

Popularne posty