Dopóki nie wybiło południe i blisko tysiąc biegaczy i fanów Nordic Walking nie wystartowało na ścieżki kolejnej edycji Pereł Małopolski w Szczawnicy,
zawodnicy czekali cierpliwie na moście nad Grajcarkiem na komendę startera.
Później było już tylko ciekawiej. Na drugim kilometrze, gdy skończył się asfalt i zaczęło się błoto tłuste jak masło, powstała długa mozolnie wspinająca się stonoga. Przez kolejne cztery kilometry bieg praktycznie możliwy nie był wcale. Nachylenie blisko 10%, podłoże tłuste i kamieniste, a szlak wąski i w większości w ciasnym jarze. Do tego duchota po nocnej ulewie, która w mocnym słońcu parowała w niebo. Tempo w okolicach 10 min/km. Po minięciu bacówki i punktu z wodą, zaczęły się zbiegi. Początkowo ścieżką i kamieniście, potem po płytach i asfalcie, by wbiec na kostkę granitową już w Szczawnicy. Dalej pod wyciągiem na Palenicę i wzdłuż Grajcarka pociągnęliśmy ścieżką rowerową do samej mety na moście. Na zbiegach tempo, podobnie jak na pierwszym kilometrze było w okolicach 5:30 min/km. Ostateczny mój czas 1:15:23, a partnera z drużyny 1:07:32. Dodam, że przed biegiem marzyliśmy o ukończeniu w czasie 1:15 h, więc można powiedzieć, że prognoza była słuszna. Poniżej jeszcze mapka biegu i profil trasy.

Komentarze

Popularne posty