Pewnie do tego biegu będę powracał jeszcze niejednokrotnie,  bo to ten start pozwolił mi ukończyć cykl 5 maratonów niezbędnych do zdobycia Korony Maratonów Polski. Zanim jednak to się stało, trzeba było stanąć na starcie, przemyśleć taktykę na ten upalny dzień i pobiec z myślą, że najważniejszy cel, to dwa równe skoki, czyli ukończenie zawodów. Pierwsze 21 km przebiegłem sercem, drugą połówkę już rozumem. Zacząłem z grupą 4:45 h biegnącom Galloway'em. Czyli 3 minuty biegu i 30 sekund marszu. Bieg w tempie na 4:30 h. Narastający jednak upał zmusił mnie do weryfikacji celu i odpuszczenia grupy. Później przyszedł kryzys i ścianka, która wydłużyła dystans ponad miarę. Było słabo, było ciężko, ale ani przez chwilę nie zwątpiłem w cel nadrzędny i ani przez chwilę ukończenie biegu nie było zagrożone. Ciało słabowało, ale mózg był mocny i pewny ostatecznego sukcesu. I od tego są takie trudne wyzwania, aby nie poddawać się nigdy, chociaż ciało podpowiada wywieszenie białej flagi.
PS.
..tam w niedzielę rzeczywiście było skrajnie gorąco

Komentarze

Popularne posty