Na świąteczne bieganie założyłem moje nowe salomonowe kompresy w kolorze białym.
A co.. Choć wydawało się, że jestem już świeży po czwartkowych ćwiczeniach, pierwsze kilometry mocno zweryfikowały moje przypuszczenia. Przede wszystkim na zbiegach noga pracowała ciężko, choć podbiegi też nie były łatwe. Paradoksalnie dopiero ósmy kilometr i bieg w ciemnym polu przyniósł mi oczekiwaną radość. Lekko w dół, lekka mżawka, powietrze wysycone ozonem i wszechobecna ciemność. Nogi niosą same, propriocepcja wyostrzyła wszystkie zmysły i gdyby nie skrzydła, możnaby polecieć. Później pojawiła się znowu cywilizacja i mozolne dokręcanie dystansu w uliczkach, niemniej to był naprawdę udany bieg i wypoczynek wszystkiemi zmysłami. Nawet kapiący drugą połowę deszczyk idealnie komponował się z całością. Razem wyszło 12,5 km w tempie 6:03km/min. Ubytek energetyczny 1160 kcal czyli proporcjonalnie do ćwiczeń na orbitreku. Przed świętami jak znalazł...😀

Komentarze

Popularne posty