W samo południe wystartowałem z Żabnicy Skałki zielonym szlakiem pod górę, w kierunku Schroniska Rysianka. Jest to bardzo wymagającą trasa, gdzie na odcinku 6km pokonuje się 650 metrów w pionie. Ponad 100 metrów wspinaczki na każdym kilometrze. Na dole wiosna, 20°C i przyroda buzuje. Od połowy trasy zaczął się śnieg pod stopami, który towarzyszył mi już do samego końca
Zrazu nieśmiało, lekko z boku, by za chwilę zdominować wszystko i atakować z każdej strony. Przemoczone buty były tylko namiastką. Gorszy był wyślizgany i zapadający się śnieg, potrafiący sięgać kolan. Jeszcze drobna pomyłka na szlaku i poszukiwanie ścieżki w lesie i już byłem na górze. Jedyne 1:20h. Krótka pauza i zbieg na dół. Miało być szybko acz ostrożnie i prawie się udało. Tylko jeden ślizg w błotnej rynnie ubarwiający moje plecy na brąz i bez histori, po 40 minutach melduję się w aucie. Dwie godziny od startu, więc jest dobrze. Przerwa na przebranie koszulek, żele i shot magnezowy. Wydaje się, że do 16.00 dotrę ponownie na górę... I teraz zaczęły się schody, a raczej kryzys, który pociągnął mnie na górę w 1:40h. Było naprawdę słabo, totalnie roztopiony już śnieg płynął obficie, ale nie poddałem się. O 16:20 wpadłem wykończony do sali schroniska mając w nogach 1300 metrów różnicy poziomów w górę i 650 w dół. Zresztą zobaczcie sami na krótkim filmiku spod schroniska. Polana pod Rysianką  Poniżej panujące wszędzie błoto i mokry śnieg . 


Komentarze

Popularne posty