CD.. środowy falstart pobudził mnie do głębszej analizy całego dystansu i jeszcze bardziej precyzyjnego podziału 1500 metrów na indywidualne jednostki czasowe. Od teraz interesował mnie tylko dystans 50m, który musiałem pokonywać w czasie 1:40. Każde 250m w czasie 8:20, a połowę dystansu mieć po 25:00 od startu. W sobotnie południe basen był pusty, co miało ogromne znaczenie dla realizacji celu.
Zacząłem mocno, bardzo mocno, bo 2 x 1:30  po 200 metrach. Od tej chwili zacząłem świadomie zwalniać utrzymując tempo na pozioie 1:41. Na półmetku byłem dokładnie 25:00, ale nie przyspieszyłem i płynąc dalej tak samo straciłem kolejne 10 sekund, po przepłynięciu 1000m. Następne 10 basenów popłynąłem w czasie 1:40  na okrążenie, co wzmocniło mnie psychicznie, ale wciąż nie dawało szans na złamanie 50 minut. Zacząłem finiszować, ale skutek był marny. Dopiero ostatni nawrót i rzucenie wszystkich odwodów na front spowodowało, że było to najszybsze 50 metrów, przepłynięte w czasie 1:25. Efekt końcowy to 49:55 i euforia... !!!
Być może, dla niektórych to nudne opisy, ale gwarantuję, że dla mnie była to fascynująca walka z czasem przy pełnym wsparciu całego organizmu, świadomego swojej formy i możliwości.

Komentarze

Popularne posty