Koncert rozpoczął się prawie o 23.00 i potrwał blisko 90 minut. Wcześniej trzeba było wystać dobre pół godziny w kilkusetmetrowym ogonie wijącym się na placu wokół katowickiego Spodka. Gdy jednak zgasło światło i wybrzmiały pierwsze dźwięki, wszystko odeszło w niepamięć i tylko liczył się spektakl.
Usłyszeliśmy największe hity z wszystkich płyt. Zaczęła Cafe Belga, Nostalgia i Szlugi i Kalafiory. Wybrzmiało Fidżi, Marmur i Żyrandol. Dalej popłynął Trójkąt Warszawski, Wszystko Jedno, Ostatnia Stacja i 6 Zer. Nie zabrakło ZTM, Wszystko na niby, 2031, Anja czy Adieu. Pod koniec spadł jeszcze Deszcz na Betonie, zagrał Dele Ali, postawiono Czarną Kawę i euforycznie przyjęte Tamagochi. To były bisy i ostateczny koniec koncertu. Napewno było za krótko i napewno było za mało, choć Taco dał z siebie dużo i pod koniec stracił prawie głos. 

Komentarze

Popularne posty