Gdy od rana słońce kusi takimi widokami, to nie pozostaje nic innego, jak ubrać się, wciągnąć buty i ruszyć na szlak. Dzisiaj poniosło mnie nad Morskie Oko, a dokładnie pobiegło mnie z Palenicy, gdzie można porzucić auto, aż nad sam brzeg stawu. Cudowne 8,5 km po śniegu i w śniegu, mijając licznych turystów i pojedyncze zaprzęgi sań. Godzina dwadzieścia i stanąłem pod schroniskiem,
szczęśliwy i lekko zmęczony. Jeszcze 2 herbaty z malinami, szarlotka na ciepło i biegiem na dół. Tym razem leciałem trochę ponad 50 minut, bo słońce już przykryły chmury i zaczęło wiać. A na mecie, po locie łącznym na dystansie 17km czekał na mnie termos gorącej herbaty i szybko nagrzewające się auto. Dzisiaj spełniłem obietnicę sprzed roku, gdy podziwiałem śmiałków wbiegających na górę. Obiecałem sobie, że któregoś dnia i ja tak pofrunę i dziś to zrobiłem. Endorfiny, jak widać na obrazku, wskoczyły na najwyższy poziom i niosły mnie już do końca☺

Komentarze

Popularne posty