Po bardzo długim dniu za kółkiem, wieczorem udało mi się wygospodarować chwilę, aby wybiegać całe zmęczenie i stres. A do tego Świdnica to moje magiczne miejsce, gdzie nie ma już śladu śniegu, a wieczorem przy 5°C czuć skradającą się wiosnę. Poleciałem jak na skrzydłach aż nad samą rzekę, by potem wracać niesiony dopingiem wyciszonych parków. Pobiegłem do szkoły a wracałem przez przejazd i wzdłuż torów, aby zamknąć pętlę i znaleźć moc na długi finisz. Pełne 7 km w fajnym tempie☺

Komentarze

Popularne posty