Poniedziałkowy poranek zaskoczył mnie chłodem, jak na tutejsze warunki i ciężko zaciągniętym niebem. Kolejnym zaskoczeniem był mega odpływ, który pierwszy raz pozwolilł suchą stopą obiec mocno wysunięty w morze falochron. Fajnie widać to na Endomondo, gdzie wydaje się , że  większość nadbrzeżnej trasy pokonałem w wodzie.
Dla urozmaicenia i wydłużenia ścieżki, skręciłem przy wysuszonym falochronie w prawo i zacząłem zwiedzać wydmy i piniowy zagajnik. Półtora kilometra szutrowej nawierzchni z lekkimi podbiegami i znalazłem się w miasteczku o romantycznej nazwie Villa Real de Santo Antonio. Tam dobiegłem do Guadiany, która poprowadziła mnie do ujścia, na plażę i w drogę powrotną. Wyszło 12 km w tempie 6:10 min /km, co przy poszukiwaniu ścieżek, jest fajnym czasem. W drodze powrotnej pogoda nie opuściła

Komentarze

Popularne posty