Całe szczęście, już weekend. Dopadło mnie coś przed tygodniem i próbuje zaatakować z różnych stron. Zaczęło się od więzadeł w kolanie, później było gardło, aż doszliśmy do żołądka i migrenowego bólu głowy. Majówka więc przeleciała na odsypianiu zaległości i szukaniu sposobów na dojście do jakiej takiej formy, pozwalającej chociaż pomyśleć o aktywności fizycznej. Póki co są leki, miód i imbir. I wyczekiwanie wiosny, która wyjątkowo długo zwleka z przybyciem

Komentarze

Popularne posty