Poprzednia wiadomość to były miłe złego początki. W każdym razie wszytko skończyło się dobrze, jak widać na obrazku. Wpadłem na metę 19:55, na pięć minut przed zamknięciem. Wpadłem siłą woli i dopingiem ludzi na deptaku. Tak naprawdę, to sam nie wiem, jak przełamałem wszystkie swoje słabości, aby zakończyć tą walkę o czasie. Chyba jeszcze nigdy aż tyle słabości nie ujawniło się jednocześnie. Przy tym noc i ciemny las na ostatnich kilometrach czy stojąca woda i błoto niewidoczne w ciemności to małe piwo. Nieważne, na to przyjdzie jeszcze czas. Dzisiaj się cieszę i świętuję w miarę skromnych możliwości

Komentarze

Popularne posty