Drugi etap za nami. Tym razem było to nocne bieganie w Pieninach. Ze względu na zachowanie bezpieczeństwa i tym razem organizatorzy zmodyfikowali trasę. A tak naprawdę odwrócili jej kierunek każąc wspinać się na szczyt oblodzonym szlakiem zaś zbiegać zabłoconym. Moim zdaniem było to idealne rozwiązanie, gdyż 95% biegnących nie była przygotowana na lód na zbiegu. Raczki na butach widziałem dosłownie u kilku osób, a mając wiem, ile dały mi pewności, komfortu i zwykłego bezpieczeństwa. Pierwszą pętlę obiegłem w 53 minuty, na drugą wystarczyło mi już minut 50. Jutro kolejny, najdłuższy etap.

Komentarze

Popularne posty