Kończąc już podsumowanie sobotniej wyprawy, muszę wspomnieć o sprzęcie, którego test był jednym z jej zadań.
Na początek buty. Normalne biegowe, ale w wersji Gore-tex. Pomimo śniegu po kolana dawały radę. Jako wsparcie, miałem biegowe stuptuty wokół kostek i ortalionowe stuptuty turystyczne pod kolano. Całości dopełniały raki biegowe w wersji agresywnej. Sucho. Pewnie. Stabilnie.
Na dłoniach sprawdzałem nowe rękawiczki. Te były w wersji windstopper i rzeczywiście takie były. Dobry zakup.
Na sobie miałem nowe, zimowe getry biegowe w rozmiarze XL, które wsparte drugą parą lekkich getrów, komponowały się znakomicie. Ponadto kamizelka biegowa z Chamonix pod kurtkę Bonatti o mocy 10k też spisała się świetnie.
Każdy element stroju zdał swój egzamin i jestem coraz bliżej decyzji, co ubrać w marcu na ZUK. Bo tam tradycyjnie śniegu i wiatru nie zabraknie...

Komentarze

Popularne posty