Pierwszy dystans, szlakami Gorców zaliczony. Niespełna 16 km przebiegłem w czasie brutto poniżej 2:54:30. Netto powinno wyjść bliżej 2:50h. Biorąc pod uwagę panujące warunki z ciągle padającym śniegiem na czele, to rano kupowałbym taki wynik w ciemno. Teraz jest niedosyt, bo przy innych założeniach na starcie spokojnie byłbym 10 minut szybciej. Przede wszystkim, nie wystartowałem w rakach i ich zakładanie na szlaku spowodowało, że zostałem ostatni zamykając peleton. Zaczęło się więc od trzęsienia ziemi, a potem było już tylko lepiej. Śnieg do połowy uda, śnieg sypki, śnieg mokry i lód. Podejścia i zbiegi. Śnieg kopny ponad kostkę w drugiej części trasy. Mokro i wilgotno. Wszędzie. Na mecie gorąca zupa i szybka regeneracja, bo o 19.00 kolejny bieg. Najtrudniejszy chyba z całej TRIADY

Komentarze

Popularne posty