Panewnicki Bieg Dzika. Sezon V / styczeń
Już od godziny 10.00 pierwsi biegacze gromadzili się na ścieżkach w panewnickim lesie wokół żółtych namiotów, gdzie zorganizowano Biuro Zawodów. O 10.30 można było pozyskać numery 233 i 234. O 11.00 wypadały numery bliżej 600. Start opóźnił się o dobry kwadrans, gdyż kolejka chętnych wciąż stała i nie mogła doczekać się na zapisanie.
                            
Po 11.20 wreszcie wystartowali pierwsi zawodnicy i zaczął być odliczany czas biegu, dzisiaj tylko w wersji brutto. Sznur biegaczy rozpędzał się długo, bo ścieżka była wąska i śniegu było sporo. Zdarzało się, że sznur stawał, bo ktoś wiązał akurat buty a na ominięcie nie było miejsca. Pod koniec drugiego kilometra wreszcie napór zelżał i stawka podzieliła się na mniejsze podgrupy. Od tego momentu można było wreszcie zacząć kontemplować bieg i rozkoszować się śnieżną bielą, która zdominowała trasę. Na mecie 1.odcinka czekała na wszystkich ciepła herbata i zaproszenie do pokonywania kolejnych pętli. 2.odcinek przeleciał już gładko i zdecydowanie szybciej, chociaż mocno ubity już śnieg coraz bardziej utrudniał poszczególne kroki. Ostatnie metry to był już sprint i przeganianie słabnących zawodników. Na metę wpadłem z czasem brutto 1:00:24, rzeczywisty czas biegu oceniam jednak na dobrą minutę lepiej. Myślę, że było blisko tempa 6min/km, co w tych warunkach i na tym etapie przygotowań jest bardzo OK 
A po biegu, poza dyplomami, była namiastka ogniska i można było powalczyć z podgrzaniem kiełbaski.

Komentarze

Popularne posty