Już w grudniu, gdy układałem plan przygotowań do Akcji Dębno, zaplanowałem na 07 lutego long slow distance o wartości 21km. Dzisiejszej pogody nie założyłem wtedy, ale znowu mnie nie zawiodła i zjawiła się słoneczna i uśmiechnięta. Sam bieg przeszedł lekko, bez jakiejkolwiek napinki czy kryzysu. Trochę na początku uwierał plecak, w którym miałem termosik, niebieski napój z Realem Madryt, żelik jabłuszkowy z biszkoptem oraz sezamki. Nikt nie przewidział pit stopu po drodze, więc omnia mea mecum porto. Cel treningu nie został zrealizowany, gdyż założenia były na 6:50, a wyszło 6:20 min/km. Okazuje się, że SAMOZWANIEC na słuchawkach potrafi tak nieść na skrzydłach husarii, że wolniej się nie dało. Nad tym elementem muszę popracować, bo w Dębnie nie może być tak szybko...

Komentarze

Popularne posty