O ile wczoraj słońce prześwitywało pomiędzy chmurami, a śnieg, zwłaszcza rano sprawiał fajne wrażenie, o tyle dzisiaj było naprawdę bosko. Przez całą, mocno mroźną noc trwały przygotowania stoku do zawodów oficjalnie kończących sezon. Rankiem więc, gdy ruszyły wyciągi, naszym oczom ukazał się taki cudowny obrazek. Niebo żyleta, a stok równiutki i twardy w sztruksowej tonacji. Do tego narciarzy jak na lekarstwo, bo to dzisiaj dzień wyjazdu i większość myślała już o drodze w doliny. Ja wygospodarowałem okrągłą godzinę, którą udało się wykorzystać do ostatniej minuty. Ostatni siódmy dzisiaj wjazd zaliczyłem, gdy czas maszyny wwożącej długo już wyświetlał moją godzinę zero. Mimo tego zajechałem, wjechałem i zjechałem radosny i uśmiechnięty, jak nigdy do tej pory,  bo przecie słońce pozytywnie mnie nastraja,

Komentarze

Popularne posty