Sobota w Beskidzie Żywieckim. Trasa dobrze znana. Trudna, techniczna i totalnie zasypana.
Śniegu nikt nie żałował tym razem i prawie od samego początku brnęliśmy w nim, niczym w piachu po plaży. Zrazu było jeszcze ciepło, czyli jakiej 3°C. Jednak im wyżej, tym temperatura
wyraźnie spadała i chłód przenikał pode ubranie. Na Rysiance było już grubo poniżej Zera, a szadź i zbrylony lód oblepiał wszystko kilkucentymetrową naroślą. A dalej było już tylko trudniej. Szlak przerodził się w trzydziesto centymetrową koleinę, poza którą można było napaść się po kolana w śniegu. Każdy krok wymagał skupienia, zwłaszcza że podpięte pod
buty raki bolały mocno przy nieuważnym stąpnięciu. Razem wyszło blisko 18km i 3 i pół godziny na szlaku. Bez rewelacji, ale nie dało się dzisiaj szybciej.

Komentarze

Popularne posty