No to pobiegane, 5:27:53 na mecie w Krynicy. Czas lepszy od mojego o równe 42:02 minuty, co jest prawidłową koleją rzeczy, bo takie są prawa młodości. Nie byłoby jednak tego wyniku, jak i moich 6h, gdyby nie mocne wsparcie na pit stopach ze strony pozostałych członków naszego zespołu. Zarówno przy hotelu w Wierchomli, jak i przy Bacówce mogliśmy liczyć na kolejne porcje żeliku, suche koszulki czy cieplejszą odzież na ostatni odcinek. Kilka słów otuchy dodawało skrzydeł i motywowało do dalszej samotnej walki. DZIĘKUJEMY!!

Komentarze

Popularne posty