Patrząc przez sportowy pryzmat rzeczywistości, śmiało można powiedzieć, że był to idealny dzień. Po treściwym śniadaniu, gdzie podstawą był tuńczyk i grzanki, wybrałem się na siłkę. Tym razem debiutowałem na nowym obiekcie, gdzie od razu intensywnie dałem sobie w kość. Bity kwadrans na orbitreku wypocił mnie obficie, ale jechałem na wysokim obciążeniu utrzymując średnią 10km/h. Potem była ławeczka skośna i klasyczna ze sztangą oraz brzuszki. Po tej części przeniosłem się na saunę, gdzie w fińskiej dogrzewałem się do ostatniego ziarenka w klepsydrze w aromacie mocno mentholowym.
I love this game☺

Komentarze

Popularne posty