06 listopada 2009 roku wyruszyliśmy na padok w Saguaro National Park nieopodal Tucson w Arizonie, aby uczyć się amerykańskiego stylu prowadzenia wierzchowca. W stosunku do europejskich zasad, podstawowa różnica tkwi w samym siodle, które jest większe z wysokim łękiem. Siedzi się pewnie i nogami zapiera się w strzemionach, a nie anglezuje lekko po europejsku. W Stanach prowadzi się konia jedną ręką, druga musi być cały czas wolna, aby być gotowa do pracy lassem, batem czy rewolwerem, który w Arizonie każdy nosi przy pasie. Bo Arizona to stan wolnych ludzi, gdzie broń jest normą a rejestrację auto ma tylko z tyłu.
A wracając na ziemię, to dzisiejszy trening, choć po zmroku i śniegu, dał nową nadzieję na dobry wynik za tydzień w Bieszczadach. Marzy mi się złamanie 1h, co przy śniegu, górkach i mrozie nie jest takie oczywiste. Tymczasem kolejny trening zawierający te elementy robię poniżej 6min/km, wczorajsze 9km machnąłem w tempie 5:49min/km, więc trzymam kciuki za jeszcze.

Komentarze

Popularne posty