To nie są nadbiebrzańskie mokradła, choć w tej zimowej scenerii wyglądają równie malowniczo. Gdyby tak jeszcze słońce pokazało się na zachodzie, romantyczna sceneria byłaby pełna. W takich klimatach pobiegałem wczoraj dobre 15 kilometrów w fajnym tempie 6:28 min/km, co zajęło 1:37h. Lekki mrozik, lekki wietrzyk i wystarczyło, abym unosił się lekko nad ziemią. W większości trasa wiodła po śniegu, raczej po twardym i zmrożonym śniegu. W plecaku wiózł się cały czas termosik z herbatą z malinami, miodem i imbirem oraz sezamki, które intensywnie wsparły mnie w drugiej godzinie biegu. Klasyczne niedzielne LSD ( long slow distance ) na etapie rozpędu

Komentarze

Popularne posty