Dzisiaj biegania nie było, ale za to było doskonałe Pasta-Party. Darowałem sobie podbiegi ze względu na lekki dyskomfort w lewej kostce, tej złamanej. Zawsze po większej przerwie lub wysiłku przypomina, że jest, ale w końcu kostka jest rodzaju żeńskiego...
Pasta-Party oparte było na najlepszym na świecie spaghetti z mięsem i sosem pomidorowym jakie jadłem. Mojego autorstwa oczywiście. Tylko wołowe mięso, czosnek, świeża bazylia, puszka pomidorów i cały koncentrat, oliwki, kapary, dwie lampki czerwonego wina, trzecia dla kucharza, zioła prowansalskie i blisko godzina spokoju na przygotowanie. W finale nie może zabraknąć dużej miski zielonej sałaty i bagietki☺

Komentarze

Popularne posty