Choć ja nie mam swoich zdjęć z poszczególnych pit-stopów, to Adaś o tym pomyślał. Wszystkie 4 miejsca, gdzie urządzono bufety powiązane były jednocześnie z limitem trasy i ryzykiem niedopuszczenia na dalszy etap. To są moje główne skojarzenia, które dotyczą tych miejscowości. Czy to:
Trient: 14.30 - mój pobyt od 14.00 do 14.15
Vallorcine: 17.45 - mój pobyt od 17.00 do 17.15
Argentière: 19.30 - mój pobyt od 18.54 do 19.15
La Flegere: 21.15 - mój pobyt od 20.40 do 20.55
Na żadnym z punktów nie siedziałem, bo to rozleniwia i szkodzi rozgrzanym mięśniom. Zresztą doskonale sprawdziło się to już w Karkonoszach. Na każdym bufecie była ciepła herbata, co uloilo mój żołądek obciążony różnymi chemikaliami wsparcia. Poza tym Belvitki i kabanosy rządzą. Bez nich nie ruszam już na szlak. Podsumowując z perspektywy czasu wydaje mi się, że wykorzystałem wczoraj całe moje zdobyte doświadczenie i dzisiaj nie zrobiłbym chyba nic inaczej w tym aspekcie.

Komentarze

Popularne posty