Dla utrzymania gotowości w nogach, od samego rana byliśmy w drodze. W południe stanęliśmy na Przełęczy Karkonoskiej, aby wyruszyć czerwonym Szlakiem Przyjaźni w kierunku Śnieżnych Kotłów. Marsz nie był długi i już po 3 km przyszedł czas na odpoczynek i pečeną kachnę przy kufelku piwa. A później tylko dobre 6km zejścia do Špindlerowego Młyna na kawę i wyśmienity borovkovy dort i powrót do kraju, gdzie słońce wciąż świeci, a leśna polana smakuje jak przed laty...☺

Komentarze

Popularne posty