Jak podał dziś onet.pl: (..) Strumieniami lawy tryskającymi na 400 metrów w górę wystrzelił 26 razy w ciągu ostatniej doby jeden z najaktywniejszych wulkanów Ameryki Środkowej, liczący 3763 metry wysokości Volcan de Fuego, czyli Wulkan Ognia, znajdujący się o 50 km od stolicy Gwatemali.
Według wczorajszego biuletynu gwatemalskiego Krajowego Instytutu Sejsmologii i Wulkanologii, nocą na zboczach wulkanu widoczne są z odległości wielu kilometrów świecące "rzeki lawy" długie na 300 do 400 metrów. Kolos wśród środkowoamerykańskich wulkanów, nieprzerwanie aktywny co najmniej od czasów konkwisty, znajduje się w górskim departamencie Quezaltenango. (..)
Niby nic poza faktem, że w listopadzie 2009 roku wspinałem się na szczyt tego aktywnego wulkanu, zbliżając się do płynącej wtedy po zboczu lawy na odległość kija, którym wspierałem się wchodząc na szczyt. Ostatnie 2 - 3 kilometry szliśmy brodząc w luźnym wystygłym popiele z poprzednich erupcji. A na szczycie zastał nas zmrok, który zaskakująco na równiku zapada w okolicach 18.00.

Komentarze

Popularne posty