Pełen wrażeń wczorajszego wieczora zapomniałem wspomnieć o porannym niedzielnym wolnym biegu, który zmieściłem pomiędzy przedpołudniowymi deszczami. Zaplanowałem ostatni długi bieg na ok.12 km i tyleż wyniosła trasa na Księżą Górę z podwójną pętlą na górze. Biegłem wolno, upominając sam siebie w momentach przyśpieszenia. Ostatni kilometr to jednak już był sprint w strugach deszczu, co pozwoliło zamknąć całość na 6:31 min/km. Było fajnie, było luźno, było optymistycznie przed startem. W nagrodę dzisiaj było solankowe jacuzzi. I love this game.

Komentarze

Popularne posty