Do startu 24.Biegu Powstania Warszawskiego pozostało prawie 21godzin, ale emocje już się budzą. Dokładnie przed rokiem, w sobotę, 27 lipca 2013 roku zadebiutowałem w swoim pierwszym masowym biegu ulicznym. Śmiało mogę powiedzieć, że od ubiegłorocznego 23. Biegu Powstania Warszawskiego rozpoczęła się moja przygoda z bieganiem. Jakieś tam przebieżki po parku udawało mi się robić już na jesieni 2012, ale tamten czas poświęcałem raczej na nordic walking, co uwieńczyłem nawet brązowym medalem w swojej kategorii wiekowej na zawodach w Parku Śląskim na dystansie 10km wiosną ub.r. Później, ulegając namowom Adasia, zakupiłem swoje pierwsze A'szóstki i próbowałem biegać. To był koszmar, minuta biegu i minuta do dwóch marszu z próbami złapania oddechu. Dzisiaj wiem, że ten bieg był zbyt szybki i sam siebie podziwiam, że nie odpuściłem. Dalej bieg stopniowo się wydłużał, był urlop i biegi po plaży a po powrocie dowiedziałem się, że mam nieco ponad 3 tygodnie do startu na Dychę w 23.Biegu P.W. Na początku było oburzenie, konsternacja i niedowierzanie, ale szybko się pozbierałem i zacząłem treningi. 5minut, 10 minut ciągłego biegu, pierwsze 2,5km, pierwsza piątka. Do tego porcja lektury, głównie z netu. W sobotę, 20 lipca'13 przebiegłem 7,5km i poczułem, że jestem gotów do startu. Po czym następnego dnia dostałem 40°C gorączki, antybiotyk i pouczenie od lekarza o starcie na własną odpowiedzialność. Jak łatwo się domyślić, tabletki zjadłem do ostatniej zaplutej, pojechałem na Konwiktorską i pozostałem tak do dziś. Atmosfera przed startem napakowała mnie taką adrenaliną a kibice na trasie taką euforią, że ukończyłem bieg w niesamowitym wtedy czasie 1:06:39 i czułem się szczęśliwy, dumny i niepokonany. Bo skoro mogę COŚ takiego, to mogę wszystko!!! Później było jeszcze wiele biegów, ale ten pierwszy raz pozostanie na zawsze. 
 

Komentarze

Popularne posty